wtorek, 21 maja 2013

Wiosna w pełni / Spring in full bloom

Wiosna w pełni?

Spoglądając dziś przez okno (i na termometr w szczególności) mam wrażenie, że to jakieś jedno wielkie nieporozumienie. Wiosna? W pełni? 10 stopni i deszcz? W połowie maja? Gdzie to globalne ocieplenie, o którym wszyscy trąbią na okrągło? Na pewno nie w tej części świata...

Słoneczne dni w ostatnim miesiącu mogłabym policzyć na palcach jednej ręki i nie ukrywam, że z zazdrością spoglądam na prognozę pogody w Polsce. Grrrrrrrrr!

To trochę przygnębiające, że temperatury tam są praktycznie dwa razy wyższe niż w Paryżu. A co gorsza, w najblizszym czasie nie zanosi się na żadną poprawę pogody.

Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na powrót aury takiej, jaką uchwyciłam na zdjęciach kilka tygodni temu, tuż przed pójściem na zwolnienie. Zresztą zobaczcie sami. Ładna BYŁA, prawda?

Wiosno, wracaj tu szybko!!!
Spring in full bloom?

Glimpsing out the window (and glancing at the thermometer, too) I have an impression that the setting is one big completely lame joke. Spring? In full bloom? 10°C and raining? Mid-May? Where is this global warming everyone can't stop talking about? Certainly not in this part of the world...

Sunny days were so numerous this month that I could count them on the fingers of one hand and I won't deny I am so jealous of the beautiful weather in Poland. Arghhhhhhh!

It's a tad depressing that temperatures there are basically twice as high as in Paris. And it's not going to improve any time soon, at least that's what the forecast says.

So now I have nothing else to do than to wait for the return of the summer I captured just a few weeks ago, right before my sick leave. Well, have a look for yourselves. It WAS nice, wasn't it?

Spring, come back here quickly!!!

środa, 15 maja 2013

Kolejny tydzień w domu / Another week at home

Jeszcze tydzień na zwolnieniu. Wizyta u kardiologa, kolejne badania i takie tam. Mam siedzieć (a najlepiej leżeć) i odpoczywać. Zero wysiłku fizycznego. Żeby więc nie zwariować odpoczywając zabrałam się za wprowadzanie zmian "kosmetycznych" na blogu.

Od samego początku, gdy zdecydowałam, że bloga będę prowadzić równolegle w dwóch językach, zastanawiałam się, jak najlepiej to połączyć.

Eksperymentowałam, oj eksperymentowałam w poszukiwaniu optymalnego rozwiązania. Cały wpis po polsku, później po angielsku, akapit po polsku przeplatany akapitem po angielsku, ale ciągle nie byłam zadowolona. Miałam cały czas wrażenie, że angielski tam ginie, a przez to moi zagraniczni czytelnicy są traktowani odrobinę po macoszemu.

I wczoraj rozwiązanie znalazło się samo. Ot, im prosciej, tym lepiej. Dziwię się tylko, że wcześniej na to nie wpadłam!

Przerabianie wpisow, aby pasowaly do nowej koncepcji jest zmudne i pracochlonne, ale dzieki niemu blog od razu fajniej wyglada :)

Mam nadzieje, ze jest teraz rowniez latwiejszy w obsludze!
One more week on a sick leave. A tête-à-tête with a cardiologist, some more tests and so on. I am to stay at home (preferably in bed) and rest. No physical effort whatsoever. So in order not to go bananas resting I started a little make-over of my blog.

From the very beginning, when I made the decision that my blog was going to be bilingual, I was trying to figure out how to do it best.

So I was experimenting and experimenting, trying to find an ideal solution. First, the whole post in Polish, then in English. No. So, one paragraph in Polish then one in English etc., but still I wasn't convinced. Nor pleased. Far from it. I had an impression that English is lost there and my foreign readers are somehow neglected.

And the solution just came to me yesterday. As usual, the simpler the better. How come it took me so long to find it?

Adjusting old posts to the new concept takes a lot of time and patience, but the blog looks so much nicer already :)

I hope it's much more user-friendly, too!

poniedziałek, 13 maja 2013

Cisza / Silence

Wybaczcie ciszę w eterze ;) ale nie mam ostatnio kompletnie głowy do pisania.

Wiem, że tłumaczą się winni, ale tym razem to nie przelewki. Od 10 dni jestem na kolejnym zwolnieniu lekarskim i jak na złość poprawy nie widać.

Jak na ironię, ja, chroniczny niedociśnieniowiec z wiecznie zimnymi dłońmi, stopami i nosem, mam właśnie teraz problemy z... nadciśnieniem. Zabawne, prawda?

Bóle i zawroty głowy oraz forma fizyczna godna 95-letniej staruszki po przejściach to tylko niektóre atrakcje.

Wybaczcie więc, jeszcze raz, ciszę. Jak tylko mi się poprawi, wracam z nowymi wpisami! Obiecuję! Uzbrójcie się, proszę, w cierpliwość. Mam Wam tyle do opowiedzenia (i pokazania)!
I'm sorry that I've been MIA again;) but I have not been feeling well these days.

I know, excuses, excuses... but this time this is serious. I've been on another sick leave for the last ten days and can't see any improvement whatsoever.

Ironically enough, a chronic hypotensive like myself, with constantly cold hands, feet and nose, is currently having problems with...a bloody(!) hypertension. Funny, isn't it?

Hello headaches, vertigo and feeling like a 95 year old granny after walking 500m to the post office...

So once again, excuse me for this silence. As soon as I'm feeling better, I'm coming back with new posts! I promise. So be patient, please. I have so much to tell (and show) you!

czwartek, 2 maja 2013

Gadżetologia stosowana / Applied gadgetology ;)

Wiecie już, że nieustannie poszukuję inspiracji. Lubie także niebanalne gadżety.

Podczas weekendowego spaceru po Le Marais (mojej ukochanej paryskiej dzielnicy) znalazłam odlotowe magnesy na lodówkę w formie klocków jednej z moich ulubionych gier umysłowych - Scrabble!

Moje pudełko ze scrabblami zostalo w Polsce, a tu, we Francji, nie mam za bardzo okazji by pograć w towarzystwie (zresztą, swoją drogą dość zabawne byłoby scrabblowanie po francusku...). Pozostaje mi gra w sieci, ale to nie to samo.

Teraz będę miała chociaż namiastkę ;)
You know I am constantly searching for inspiration. And I like gadgets, too. The more out of the ordinary the better.

I went for a walk this weekend in Le Marais (my favourite Parisian district, or should I rather say arrondissement) and found awesome fridge magnets that look like lettered tiles from one of my favourite word games - Scrabble!

I left my own Scrabble box in Poland, and here in France, I haven't yet had the chance to play (playing Scrabble in French would be quite bizzare anyway...). I can still play online but it's not the same.

So now I have this. Well, better something than nothing ;)


Po przyjściu do domu otworzyłam pudełko szybciej niż dzieci rozpakowują prezenty pod choinką (śmiech).

Na efekty nie trzeba było długo czekać ;)
When I got home I opened my new box quicker than children unwrap their Christmas gifts (laugh).

What can I say, the results were... immediate ;)

Mam już w głowie kilka pomysłów na zdjęcia z wykorzystaniem tych magnesów. Na pewno pojawią się za jakiś czas na blogu :) My head is full of ideas on how to incorporate these magnets in my photos. I'm sure you'll see some of them in the near future :)

środa, 1 maja 2013

Święto Pracy i... / Mayday, May Day!

Dziś Pierwszy Maja. Święto Pracy. I nie tylko. To również Święto Konwalii. Przynajmniej we Francji.

Tego dnia właśnie na każdym rogu, przy każdej stacji metra i w każdym innym możliwym do wyobrażenia miejscu można kupić bukieciki konwalii. Tym kwiatowym talizmanem francuzi obdarowują swoich bliskich i przyjaciół od pokoleń.
It's the First of May today. May Day. But not only. It's also Lily of the Valley Festival. At least, here, in France.

Today, on every corner, at the entrance to every metro station and in every other place imaginable you will see people selling (well, and buying) bunches of lily of the valley. The French have been offering this flower lucky charm to their relatives and friends for ages.
Ta kultywowana po dziś dzień tradycja Święta Konwalii sięga XVI wieku. 1 maja 1561 roku, panujący wówczas król Karol IX rozkazał ofiarować je na szczęście wszystkim damom dworu.

Konwalie to symbol pomyślności i powracającej wiosny. Wiosny wyczekanej, utęsknionej. Wiosny, która w tym roku bardzo długo kazała na siebie czekać!

Tym wszystkim, którym udało się mieć długi weekend, życzę udanego wypoczynku i pięknej pogody.

Z pozostałymi, tymi PRACUJĄCYMI, łączę się w bólu i życzę wytrwałości. Nie zapominajcie, że przynajmniej stawkę godzinową macie świąteczną ;)

Do następnego razu!
This widespread custom dates back to the 16th century. On 1 May 1561, the reigning king Charles 9th of France ordered to give lilies of the valley to all of his ladies of the court. For luck.

Lily of the valley is a symbol of prosperity and springtime. The springtime so longed for. Especially this year!

Those of you who are blessed with a long weekend - have a lovely time and may good weather stick with you!

And those of you who are less blessed and ARE WORKING (mayday, mayday, mayday!!!) - I sympathize and wish you luck and perseverence. And don't forget you get paid double! If that's any consolation ;)

Until next time!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...